niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 7


            Słońce chyliło się ku horyzontowi, zmieniając niebo w paletę pełną barw. Pojedyncze chmury leniwie sunęły po niekończącym się oceanie błękitu. Było ciepło. Delikatny wietrzyk odziewał gołą ziemię w kolorowe liście. Jeziora mieniły się najprzeróżniejszymi odcieniami szkarłatu, zieleni i brązu. Wiewiórki skakały od drzewa do drzewa, robiąc pierwsze zapasy. Była jesień.
Na ramie okna usiadł drozd. Przez szybę dokładnie obejrzał wnętrze pokoju. Było ciasne i skromnie urządzone. Ściany pokrywała wyblakła farba, zaś podłogę ciemne drewno. W rogu stało jednoosobowe łóżko, a po przeciwległej stronie szafa. Były też drzwi prowadzące najprawdopodobniej do łazienki. Tuż obok łóżka mieściło się nieduże biurko wraz z krzesłem. Tu i ówdzie ściany ozdobione były proporczykami z godłem Akademii. Całe pomieszczenie sprawiało wrażenie małego, aczkolwiek przytulnego.
Uwagę ptaka przykuła powoli obracająca się klamka. Po chwili do pokoju wkroczyły dwie postacie: chłopak i dziewczyna.
 - Wszystkie pokoje tak wyglądają? – zapytała Julia, siadając na łóżku.
Kyle oparł się o drzwi i kiwnął głową.
 - W porównaniu do innych i tak trafił ci się dość duży – powiedział, ogarniając ponownie spojrzeniem całe pomieszczenie.
 - Naprawdę? – zaśmiała się dziewczyna – Myślę, że zaraz dostanę klaustrofobii.
Chłopak uśmiechnął się.
- Potrzebujesz odpoczynku. Daj znać, jak coś będzie nie tak i…widzimy się jutro.
Otworzył drzwi i już miał wyjść, kiedy zatrzymał go cichy szept Julii:
 - Kyle…
 - Tak?
Wyczuł, iż dużo kosztuje ją zadanie tego pytania.
- Zastanawiałam się nad tym od dłuższego czasu…ale wiesz…najpierw śmierć mamy, potem plan Rony…Czy wiesz, dlaczego rysowałam cię za każdym razem, kiedy miałam Wizje?
 Kyle zamyślił się.
- Sama zadaj sobie to pytanie – odpowiedział po dłuższej chwili.
- Nawet nie wiesz jak często to robiłam– odparła – Z tą różnicą, że nigdy nie wiedziałam co to za chłopak, a teraz już wiem.
Zapadła niezręczna cisza.
- Może chodziło o przeznaczenie? Może twoja podświadomość chciała cię nakierować kim jesteś? – pierwszy odezwał się chłopak.
- Tylko dlaczego rysowałam akurat ciebie?
Wzruszył ramionami. W tym momencie Julia zrozumiała, iż Kyle niestety nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie nurtujące ją pytania.
 - Dobranoc – zakończyła rozmowę.
 - Dobranoc – odparł, po czym zniknął za drzwiami.
Dziewczyna położyła się na łóżku i głośno westchnęła. Miała mętlik w głowie. W tej chwili jedynym jej marzeniem było pójście spać. Wkrótce tak też się stało. W chwili, kiedy zapadła już w sen, drozd wzbił się w powietrze i po chwili zniknął za horyzontem.

Tydzień minął Julii bardzo szybko. Przez ten czas zdążyła poznać najskrytsze zakamarki Akademii, przeczytać książki o historii Aesii i Erry oraz oswoić się z tutejszą roślinnością. I choć te czynności pochłaniały ją bez reszty, nie zdołały jednak oderwać jej myśli od śmierci matki. Często nawiedzały ją w najmniej odpowiednich chwilach – kiedy chodziła po zatłoczonych korytarzach Akademii lub spędzała czas z Kyle’m. Wtenczas szybko biegła do swojego pokoju, zamykała się i płakała w poduszkę. Niekiedy chłopak słyszał jej gorzkie łkania dochodzące zza drzwi. Jednak czasowi udało się zasklepić rany Julii. Częściej rozmawiała o swojej mamie. Kyle nie musiał już obawiać się jej nagłych napadów melancholii.
Kiedy tydzień minął, Julia zaczęła szkolenie na Strażnika. Była pewna, że będzie mieć zajęcia indywidualnie, ale okazało się, że będzie ćwiczyć z innymi studentami.
Uczniowie Akademii byli podzieleni na grupy, aby usprawnić zajęcia. Na grupę dziedziczki tronu składało się sześć innych osób – identyczne bliźniaczki o rudych włosach i piegowatych twarzach, których imion nie znała, wysoki i dobrze zbudowany chłopak Tristan, cherlawy i kościsty chłopak – Luke oraz Diana i Kyle.
            Kiedy Julia szła na swoje pierwsze zajęcia, była bardzo zdenerwowana. Nie wiedziała, jak sobie poradzi wśród tylu świetnie wyszkolonych Strażników. Co prawda kiedyś udało jej się stworzyć Portal, ale nie była pewna, czy uda jej się to drugi raz. Gdy pogrążona w myślach mijała grupki studentów na korytarzach Akademii, nagle wyrósł przed nią Kyle.
- Jak tam? – zagadnął.
- Jestem trochę zdenerwowana.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Też tak się czułem przed pierwszą lekcją – pocieszył ją.
Przez pewien czas przeciskali się między uczniami w milczeniu, kiedy Julia ni stąd, ni zowąd powiedziała jakby do siebie:
 - Skąd tutaj tylu uczniów?
- Przybywają z całej Aesii – rzekł Kyle, nie dostrzegłszy w pytaniu żadnej odmiennej nuty -  Jesteśmy jedną z trzech szkół dla Strażników w całym kraju. W dodatku według wielu najlepszą. Są tu zarówno dzieci bogaczy, jak i zwykłe szaraki.
- A ty do których się zaliczasz? – zapytała dziewczyna, obserwując jego reakcję.
- Nie wiem…ja tkwię jakoś pomiędzy – odpowiedział, wzruszając ramionami.
            Nagle z sąsiedniego korytarza wypadła Diana, trzymając w ręku cały stos książek.
 - Cześć, kochanie…pomożesz mi? - poprosiła słodkim głosem.
Chłopak od razu się zreflektował i przejął od Diany lektury, po czym cmoknął ją w policzek. Julia zdołała zauważyć, iż torba dziewczyny jest w połowie pusta i spokojnie mogłaby włożyć tam parę ksiąg. Powstrzymała się jednak od komentarza i uśmiechnęła się. Diana postanowiła otwarcie wyznać swój stosunek do blondynki, obrzucajac ją swym spojrzeniem pełnym zniesmaczenia.
- Za chwilę zaczyna się lekcja – przypomniał Kyle.
- Masz rację, kotku, lepiej chodźmy, bo się spóźnimy – odpowiedziała Diana, po czym wzięła go pod rękę i ruszyła szybkim krokiem przed siebie, ignorując Julię. Ta zaś zgrzytnęła zębami ze złości i udała się za parą. 


Klasy, gdzie odbywały się lekcje przypominały sale wykładowe w świecie normalnych ludzi. Środek pracowni zajmowało biurko nauczyciela oraz ogromna tablica. Aż do końca sali ciągnęły się stopniowane ławki na kształt loży.
Wykładowcą okazał się być pan Grove, pulchny mężczyzna w średnim wieku. Jego owalna twarz, okrągłe okulary oraz długie wąsy sprawiały, iż Julii ciężko było brać go na poważnie. Był łysy, nie licząc małych kępek włosów przyprószonych siwizną. Całość uzupełniała pożółkła koszula wciągnięta w spodnie, które z pewnością były o dwa rozmiary za małe, jaskrawy krawat w zielone grochy oraz dokładnie wypastowane buty. Nikt nie mógł przejść obok niego obojętnie, widząc go pierwszy raz.
Julia wraz z Kylem i Dianą siedzieli w pierwszym rzędzie. Kilka dni wcześniej Rona wspomniała Julii, że niezbędne jest bliższe poznanie „chłopaka z Wizji”, skoro razem mają wypełniać tajny plan. Z pewnością będzie to o wiele trudniejsze z nieustannie trajkoczącą brunetką u boku.
Kiedy wszyscy uczniowie zajęli swoje miejsca, lekcja zaczęła się od przywitania:
 - Witam wszystkich – pan Grove zatrzymał wzrok na Julii  – Widzę, że mamy nową uczennicę.
Dziewczyna poczuła na sobie spojrzenia wszystkich osób na sali.
- Proszę, przedstaw nam się – zachęcił nauczyciel.
Julia spojrzała na Kyle’a. Chłopak uśmiechnął się do niej. Wzięła głęboki wdech i wstała.
 - Nazywam się Julia Travis. Pochodzę z wioski Xar, która mieści się na południu Aesis. Przybyłam do tej Akademii, ponieważ chcę zostać Strażniczką, jak moi rodzice i dziadkowie – mówiła pewnym głosem, ponieważ ćwiczyła tę kwestię już wiele razy.
 - Dobrze. Zapewne Lady Rona już cię o to prosiła, ale według regulaminu powinnaś mi pokazać swoje Znamię – powiedział mężczyzna.
- Oczywiście – odpowiedziała i podwinęła rękaw koszuli.
Przygotowana na konieczność pokazania znamienia, zamaskowała wcześniej Dża-Sę, mieszczący się tuż nad Ta-Mir, farbą otrzymaną od Kyle’a. Niestety musiała się wykruszyć, bo nad znakiem Strażnika już malowało się kolejne. Dziewczyna delikatnie opuściła rękaw, zakrywając wystający fragment. Miała nadzieję, że nikt go nie zauważył, inaczej cały plan może wziąć w łeb.
 - Dziękuję. Możesz usiąść – nauczyciel rozwiał obawy Julii – Dzisiaj powtórzymy sobie tworzenie krótkich Portali, czyli takich, które służą jedynie do teleportacji.
Julia przełknęła ślinę. Nie czuła się pewnie.
- Jak pamiętacie, cała sztuka polega na tym, że skupiacie się na miejscu, do którego chcecie się udać, ale musi się znajdować w naszym wymiarze. Nie zapomnijcie też, że prawidłowo stworzony Portal Teleportacji ma barwę fioletu, a nie błękitu – dodał nauczyciel.
Zauważywszy wyciągnięta rękę Diany, skinął głową, dając pozwolenie na prezentację.
Dziewczyna wyszła na środek klasy. Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy, koncentrując się na wybranym celu. Kilka sekund upłynęło w całkowitym milczeniu. Kiedy wydawało się, że nic więcej się nie stanie, ta niespodziewanie zamachnęła się i przecięła ręką powietrze. Wszystkich oślepiło fioletowe światło. Kiedy Diana przeszła przez Portal, ten zniknął. Sekundę później siedziała na kolanach Kyle’a. Julia głośno westchnęła i przekręciła oczami.
- Świetna demonstracja, Diano! – nauczyciel zaklaskał w dłonie – Może teraz ty, Tristanie?
Chłopak drgnął. Odłożył pióro, którym się bawił i stanął na środku sali. Julia miała okazję mu się przyjrzeć, kiedy przechodził obok niej. Tristan był  przystojny i wysportowany, sprawiał wrażenie cynicznego. Jego zachowanie intrygowało Julię do takiego stopnia, iż za wszelką cenę zamierzała poznać go bliżej.
Jednym szybkim ruchem ręki przeciął pustą przestrzeń. Wkroczył do Portalu, po czym zniknął. Po chwili pojawił się niecały metr dalej, trzymając przed sobą różowe damskie majtki. Na jego twarzy zagościł kpiący uśmieszek.
- Skąd to masz? – pan Grove starał się być poważny. Z marnym skutkiem.
- Szczerze? Z pokoju Diany.
Wszyscy w klasie, poza drobnymi wyjątkami, ryknęli śmiechem. Diana zrobiła się purpurowa. Dalsza część lekcji upłynęła na wykładzie nauczyciela o nieodpowiednim zachowaniu chłopaka i w konsekwencji obniżeniu jego oceny z Teleportacji.
            Gdy zabrzmiał dzwonek, Diana podeszła do Tristana, odebrała bieliznę i krzyknęła coś niezrozumiałego. Potem pospiesznie opuściła salę. Korzystając z chwili, iż jest teraz sam, Julia podeszła do niego i posłała komplement:
 - Odważny byłeś. - obserwując jego reakcję dodała: - Dlaczego to zrobiłeś?
 - Nienawidzę tej jędzy – stwierdził z uśmiechem – Może i dostałem słabą ocenę, ale przynajmniej odegrałem się.
- Za co jej nie lubisz? – zaciekawiła się dziewczyna.
Gdy uniósł na nią wzrok, przez jego twarz przemknął ledwo zauważalny cień, jednak zniknął równie szybko jak się pojawił.
- Porozmawiajmy o tym na zewnątrz – zaproponował.
Oboje wyszli z sali i udali się na główny dziedziniec. Było przyjemnie ciepło. Słońce oświetlało ich twarze. Trawa, gdzieniegdzie wystająca spod warstwy spróchniałych liści, była przesycona zielenią. Szum drzew i śpiewy ptaków razem tworzyły wspaniałą kompozycję przyjemną dla ucha. Przez pierwsze minuty Julia i Tristan delektowali się urokami przyrody w ciszy i spokoju, spacerując po zamkowych błoniach. Potem oboje usiedli się na trawie w cieniu jednego z drzew. 
- Co do tego, o co się pytałaś… - zaczął Tristan – Nie lubię Diany, bo jest wredna w stosunku do mnie i innych. Jest najlepszą uczennicą i na tej podstawie sądzi, że może z nami robić, co zechce.
Zerwał jedno źdźbło i zaczął obracać je między palcami.
- Odkąd pamiętam była zakochana w Kyle’u. Kiedyś przyjaźniłem się z nim. Byliśmy jak bracia. Wspieraliśmy się nawzajem, byliśmy sobie bliżsi niż ktokolwiek inny.  Nigdy mu się nie podobała. Do dziś nie wiem, jak udało jej się go do siebie przekonać. Nagadała mu jakichś bzdur o mnie i z czasem przestał się do mnie odzywać. To straszne stracić jedynego przyjaciela. Od tamtego czasu nie zamieniłem z nim choćby jednego słowa. Nasi ojcowie również się przyjaźnili, walczyli razem przeciwko Aris w jednym z powstań.
 - Powstań? – zdziwiła się Julia.
 - Było kilka nieoficjalnych zaraz po tym, jak Aris przejęła władzę. Dziwne, że nie wiesz tego od swoich rodziców, skoro też byli Strażnikami.
 - Oni… - dziewczyna przygryzła wargę, nie wiedząc, co odpowiedzieć – …niewiele mi opowiadali o historii.
 - Rozumiem – odparł – Gniję w tej budzie od sześciu lat. Akademia w końcu jest szkołą z internatem. Przeniosłem się tu, gdy moi rodzice…- urwał w połowie zdania.
Julia wyrozumiale milczała, by pozwolić mu samemu uporać się z bolesnymi wspomnieniami.
 – Diana nie odstępuje Kyle’a na krok – rzekł, jakby zapomniał o czym przed chwilą mówił - Jest w niego zapatrzona jak w obrazek. Jeśli on ci się podoba to uważaj, bo ta wariatka jest nieobliczalna i eliminuje każdą konkurencję.
- Mogę to sobie wyobrazić – odpowiedziała wymijająco dziewczyna – Czy nie zaczęła się już kolejna lekcja?
- Pewnie tak. Jedna lekcja w tę czy w tamtą stronę i tak nic nie zmieni, w końcu uczę się tu sześć lat. Mają obowiązek opiekować się mną aż skończę osiemnastkę. Jednak pójdę na następne zajęcia…aby ci towarzyszyć – Tristan wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Jeśli miałabyś jakieś pytania lub problemy, to pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. Wiem, że pewnie nikogo tu nie znasz.
 - Dzięki. – uśmiechnęła się dziewczyna. Tristan zrobił na niej miłe wrażenie.
Chłopak odwzajemnił uśmiech, po czym wstał i przeciął ręką powietrze. Otworzył się Portal, bijąc po twarzach fioletowym blaskiem. Tristan złapał Julię za rękę i powiedział:
- Zróbmy użytek z dzisiejszej lekcji i ruszajmy na kolejną.
Po czym pociągnął ją ku Portalowi, w nicość.



8 komentarzy:

  1. addhasjfbjhahsaj *-* Świetne ! <3 Nie mogę się doczekać następnego !

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział! O.O czekam na nexta!!
    Malvina<3

    OdpowiedzUsuń
  3. wow !!!!!!!!!!!!!!!!! odkryłłam tego bloga przypadkowo ale zaczynam czytać :D o wiele lepszy niż te wszystkie opowiadania o 1d :p serio

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmień czcionkę, bo tego się nie da czytać.
    Zrób większe litery.
    Tekst nawet ładny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może trochę grzeczniej, co? istnieje coś takiego jak sugestia, a nie rozkaz...
      nie przejmuj się nią :) blog jest zajefajny <3
      Malvina

      Usuń
    2. Ale się napięłaś! Spokojnie :)
      Ale w sumie, to masz rację. Jak ktoś ma jakąś uwagę co do bloga, to niech od razu nie krytykuje. Gust to sprawa indywidualna...
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Świetnie piszesz, fajnie się to czyta.
    I super wygląd bloga ;)
    Obserwuję, i liczę na to samo.

    www.panitruskaffeczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej ten drozd mi się jakiś podejrzany wydaje... ;_;
    "- Szczerze? Z pokoju Diany." hahahahhahahah leżę i się śmieję >:D rozwaliło mnie na kawałki :D
    Aww ;w; no już lubię Tristana. Szkoda mi go trochę... stracił w końcu przyjaciela przez jakąś nabzdyczoną idiotkę ;/ Poza tym wydaje się w porządku, tak jak ja nie lubi Diany :3 Nieważne, że ma genialne imię, jest suką -.- ciekawi mnie ta nagła zmiana decyzji Kyle'a... może mu coś dosypała? W każdym razie jest głupią suką. Pfff.
    Czekam na bliższe relacje Tristan & Juls c;
    A także nie mogę się doczekać momentu zerwania Diany i Kyle'a ;_;
    No i oczywiście się nie zawiodłam na opisie lekcji! Grove mnie rozwalił, a sama lekcja była interesująca :D
    Lecę dalej c;

    OdpowiedzUsuń