niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 6

 Julia poczuła, jak zatapia się w czymś bardzo miękkim. Dotychczas przechodzenie przez
Portale kojarzyło jej się z bolesnymi upadkami, które nierzadko kończyły się siniakami.
Teraz jednak było inaczej. Podróżowanie między światami z wykwalifikowanym Strażnikiem
okazało się być o wiele przyjemniejsze, szczególnie, jeśli masz zapewnione odpowiednie
lądowanie. Oślepiona jasnym światłem, nie miała pojęcia, gdzie się znajduje. Kiedy jednak
oczy zaczęły się przyzwyczajać, strzępki obrazu ułożyły się w całość, zupełnie jak puzzle.
Leżała na kanapach w zamku Rony. Obok niej doprowadzał się do porządku Kyle.
Pierwszy raz miała okazję dokładnie przyjrzeć się wnętrzu budynku. Choć znajdowali się w salonie, części reprezentacyjnej zamku, Julia nie czuła się tu przyjemnie, ani tym bardziej przytulnie. Z betonowych ścian bił przeraźliwy chłód. Ręcznie tkany dywan wielkości małego pokoju był jak wyjęty ze średniowiecza: szorstki i staroświecki. Kanapy, na których wylądowali, były co prawda wygodne, ale zupełnie nie pasowały do całego wystroju pomieszczenia. Z salonu wychodziły liczne korytarze, nasuwając przypuszczenie, iż jest to centrum całego zamku. Ściany były gołe, nie licząc dwóch wypłowiałych gobelinów z godłem Akademii Strażników.
Julia nie miała ochoty zostać tu ani minuty dłużej.
- Nic ci nie jest? – zapytał znienacka Kyle, odciągając myśli dziewczyny od kiepskiego
wystroju wnętrza.
 - Fizycznie czy psychicznie? – mruknęła, pociągając nosem.
Poczuła lekkie pieczenie w kącikach oczu. Jakie to niesprawiedliwe, że los nie daje nam się
pożegnać z tymi, których kochamy. Każe czekać w cierpieniu całą wieczność na ponowne
spotkanie. Dlaczego śmierć najbliższych osób tak bardzo boli? Dlaczego gdy ich zabraknie,
nasze życie przestaje mieć sens? Jak to się dzieje, że jedna osoba może zmienić tak wiele?
Nagle zdała sobie sprawę, że przez blisko minutę patrzy się tępo w jeden punkt. Kyle musiał zauważyć jej pozbawiony wyrazu wzrok.
Chłopak ujął delikatnie jej dłoń. Zaskoczona Julia spojrzała na niego i po chwili wahania przytuliła go. Opierając głowę o jego ramię zaczęła szlochać. Czuła się w tym momencie tak krucha, tak słaba.  
- Będzie dobrze – szepnął jej do ucha, łaskocząc je wydychanym powietrzem.
Dziewczyna pociągnęła nosem przy okazji wdychając przyjemny zapach Kyle’a. Uśmiechnęła się z trudem.
 - Wierzę w to… - odpowiedziała cicho.
Nagle rozległ się czyjś wrzask:
- Kyle!
Szybko odskoczyli od siebie. U wylotu jednego z korytarzy pojawiła się Diana. Za nią
kroczyła Rona. Dziewczyna podbiegła do chłopaka i pocałowała go namiętnie. Julia poczuła
niemiłe ukłucie w sercu.
Przez krótką chwilę Diana patrzyła Kyle’owi w oczy. Potem jej wzrok prześliznął się ponad jego ramieniem i zatrzymał się na Julii.
- Jak mogłaś! – syknęła, mijając ukochanego i stając naprzeciwko niej – Naraziłaś Kyle’a i
nas wszystkich na niebezpieczeństwo! Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, ze możesz sobie tak
skakać między światami, kiedy tylko masz ochotę, ty nieodpowiedzialna…
 - Diano… - zaczął Kyle.
 - …bezmyślna…
 - Diano, przestań… - przerwała Rona.
Dziewczyna zamilkła, zgaszona. Jej rozwścieczony wzrok nadal był jednak utkwiony w Julii.
 - Rono, ja i Julia chcemy z tobą pomówić – powiedział cicho Kyle, przerywając niezręczną
ciszę.
 - A co ze mną? – zapytała urażonym tonem Diana.
 - Diano, ty możesz już iść do swojego pokoju. Jest późno – powiedziała Rona.
Dziewczyna spojrzała na Julię takim wzrokiem, jakby chciała ją zamordować, po czym bez
słowa odwróciła się na pięcie i poszła w stronę jednego z korytarzy. Echo niosło jej ciche
przekleństwa rzucane pod nosem.

 - Uznałam, że zostanę w Aesii i pomogę wam obalić Aris - wymamrotała Julia, wbijając
wzrok w podłogę.
Siedziała z Kylem w gabinecie Rony. Sama dyrektorka stała przy oknie tyłem do nich.
- Rozumiem, że jest to dla ciebie bardzo ciężka sytuacja – powiedziała po chwili milczenia Rona – Jednak muszę wytłumaczyć ci, na czym polegałaby twoja rola w naszym planie.
 - Oczywiście, słucham.
 - Mamy zamiar przechytrzyć Aris. My to znaczy ja, kilkoro wtajemniczonych w plan nauczycieli z naszej Akademii i Kyle.
Julia uniosła brwi, zdziwiona.
- Dlaczego akurat on? – zapytała, nie ukrywając zaskoczenia.
Kobieta nagle zamilkła. Dziewczyna po raz pierwszy zobaczyła Ronę w sytuacji, na którą
nie miała przygotowanej odpowiedzi.
- Nie mogę ci teraz udzielić tej informacji – odpowiedziała wymijająco - Nasz plan polega na
tym, że wstawimy kogoś do zamku Aris, jako wtyczkę, następnie zdobędziemy jej zaufanie,
po czym zniszczymy ją od wewnątrz.
Odwróciła się do nich, po czym kontynuowała:
 - To ty właśnie będziesz tą wtyczką. Jesteś idealną osobą do tej roli. Na razie odpoczniesz
kilka dni. Przemyśl sobie wszystko, ale pamiętaj, ze mamy coraz mniej czasu. Aris
przygotowuje się do ataku na kolejne państwo. Jeśli zdążymy przed rozpoczęciem kolejnej
wojny, wykorzystamy jej moment nieuwagi. Za tydzień rozpoczniesz przyspieszone szkolenie
na Strażnika, za miesiąc na Czarownika, a za dwa miesiące rozpoczniemy realizację naszego
planu.
Julia w milczeniu pokiwała głową.
 - Mam do ciebie dwie prośby. Pierwsza – ciężko westchnęła Rona - nie twórz Portali. Aris
dzięki swoim szpiegom dokładnie wie, kiedy zostały otworzone, a ponadto prosi mnie co
miesiąc o raporty kto i kiedy się przez nie transportował. Muszę znaleźć wytłumaczenie
na Portal, który przeniósł cię do świata ludzi. Jeśli Aris wyczuje kłamstwo, może ukarać
wszystkich uczniów Akademii.
 - Dlatego Diana powiedziała, że wszystkich naraziłam – szepnęła Julia.
 - Tak. To ona zawiadomiła mi o tym, że otworzyłaś Portal oraz że oboje z niego
skorzystaliście. Teraz jednak przejdźmy do mojej drugiej prośby. Dotyczy ona również
ciebie, Kyle. Proszę o to, żebyście nikogo nie wtajemniczali w nasz plan. To, co
uzgodniliśmy, zostaje między nami. Tak będzie bezpieczniej.
 - Nikt nie wie, że jestem dziedziczką tronu? – upewniła się Julia.
Rona przytaknęła. Podeszła do komody stojącej w rogu pokoju, po czym otworzyła jedną z szuflad i coś z niej wyjęła. Gdy podeszła do Kyle’a i Julii okazało się, że jest to mały woreczek z niebieskiego jedwabiu.
- Proszę, to dla ciebie – rzekła i podała go dziewczynie.
Julia ostrożnie wzięła go do rąk i otworzyła. W środku skrzył się srebrny klucz.
- Pokój 113, o ile dobrze pamiętam. Witaj w Akademii Strażników, Julio – rzekła uroczyście
kobieta. 
Julia spojrzała na Kyle'a. Chłopak uśmiechnął się i kiwnął głową. 
Zrozumiała, że wszyscy czekali na tę chwilę od wielu lat.

5 komentarzy:

  1. Oooooo blog zapowiada się świetnie ( piszę " zapowiada " dlatego, że potem na spokojnie sobie wszystko przeczytam :D ) . Będę tu wpadać ! ;*

    onecityintheworld.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz! Masz na prawdę talent. Zazdroszczę :)
    Obserwuję, liczę na rewanż:
    amimitte.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale super blog! Uwielbiam twoje opowiadanie.
    Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha! I nie ha....
    Głupia Diana :/ według mnie Kyle i Julcia są sobie przeznaczeni! Niech się od niego odbimba ;c A tak btw, to czemu akurat Kyle? ;___;
    Nie mogę się doczekać szkoleń i w ogóle <3 nienawidzę tej Aris -.- oby Ronie się udało kłamstwo, bo jeszcze wszyscy ucierpią..
    I coś sądzę, że Juls i Diana będą ze sobą miały na pieńku o Kyle'a c;
    Lecę dalej ;3

    OdpowiedzUsuń