Julia podpierając głowę na
łokciu, leniwie wpatrywała się w wielki zegar. Zajmował jedną trzecią ściany.
Właśnie trwał wykład nauczyciela na temat prawidłowych pozycji wskakiwania do
Portali, który dłużył się w nieskończoność. Dziewczyna wlepiła wzrok w złote
wskazówki zegara. Było ich w sumie sześć. Ponadto, po prawej stronie od godziny
dziewiątej znajdowała się okrągła dziurka przesłonięta szybką, przez którą
widać było cały mechanizm. Gdy wskazówka odpowiedzialna za sekundy dobiła do
dwunastki, za szybką zapalał się złoty
płomień, który gasł tak szybko, jak się pojawił. Dobrze, że Tristan nauczył ją
czytać z Aesijskich zegarów.
Z osłupienia wyrwał ją dzwonek
na przerwę. Uczniowie zaczęli pakować swoje rzeczy i powoli wychodzić z klasy.
Kyle siedzący kilka rzędów dalej od Julii podszedł do niej, gdy zostali sami.
- Masz ochotę iść dzisiaj
ze mną na spacer? – zaproponował niepewnie.
Dziewczyna nie odpowiedziała. W milczeniu chowała przybory
szkolne do torby ze spuszczoną głową.
- Julia…
Ta, niewzruszona pakowała dalej. Chwycił ją za podbródek i
zmusił, by na niego spojrzała.
- O co chodzi? – spytał, tym razem rzeczowym tonem.
- Słuchaj, ograniczmy swoje kontakty do minimum – rzekła zdecydowanie.
Wytrzymała parę sekund spojrzenia Kyle’a, po czym delikatnie
odsunęła jego dłoń.
- Ale ja…
- Twoja dziewczyna dała mi jasno do zrozumienia, że nie
chce, abym się do ciebie zbliżała – odparła zimnym tonem – A ja mam przeczucie,
że nie powinnam jej się narażać. To, że mamy razem wypełnić misję, nie oznacza,
że mam być twoją zabawką na drugim froncie.
- Źle mnie zrozumiałaś… - wtrącił, ale Julia nie dała mu
dojść do głosu.
- Nie chcę czuć się wykorzystana i niepotrzebna. Jesteś z
Dianą i niech tak będzie. Może nie widzisz, jaka jest naprawdę, ale to nie mój
problem. Ja jestem jedynie… - przerwała, szukając odpowiedniego słowa – …twoją
wspólniczką. Tego się trzymajmy.
Skończywszy mówić, wyszła szybko z sali nie odwracając się
za Kyle’m i skierowała się do wyjścia z zamku.
To, co
przed chwilą powiedziała, sprawiło jej ból. Ale taka była prawda. Jeszcze kilka dni temu chciała mu wszystko wybaczyć, chociaż tak naprawdę wyrządził krzywdę
Tristanowi, nie jej. Tamtego dnia również przytuliła się do niego po kłótni… Teraz
jednak miała do niego wielki żal. Czuła, że to właśnie Kyle jest winowajcą, to
on powinien za wszystko przeprosić. Jak może nie widzieć, kim naprawdę jest
Diana? Nie – jak mówiła: to nie jej problem. Kyle jest jedynie wspólnikiem,
jedynie kompanem w ich misji. Nie łączy ich nawet przyjaźń. Julia powtarzała
sobie te słowa w myślach, ale ciągle miała przed oczyma jego smutny wyraz
twarzy.
Kiedy wyszła z zamku, zaczęła
się rozglądać. Dostrzegła go tuż przy lesie opartego o jedno z drzew. Uśmiechnęła
się pod nosem i ruszyła w jego stronę.
- Cześć – powiedziała
i przytuliła Tristana.
- Jak tam kolejny
dzień w szkole? – zapytał z uśmiechem.
- Może być. Nawet nie
wiesz, jak się nudziłam. A ty nie byłeś na lekcjach?
- Nie miałem ochoty –
odparł.
Julia wywróciła oczami i zaśmiała się.
- Wolny duch –
stwierdziła – Gdzie chciałeś mnie zabrać?
- Jest jedno miejsce.
Nie martw się, to niedaleko.
Dziewczyna spojrzała na niebo. Gęste deszczowe chmury
kłębiły się tuż nad jego sklepieniem..
- Będzie padać –
powiedziała - Nie możemy się teleportować?
- Spacer dobrze ci
zrobi – zaśmiał się brunet i pociągnął ją za sobą.
- Wyglądam aż tak
źle? – odparła żartobliwie.
Szli w milczeniu tuż obok siebie.
Julia podziwiała piękną okolicę, którą przemierzali. Były to głównie gołe
pagórki przecięte strumieniami i iglaste zagajniki. Nie dostrzegła tu jednak
żadnych zwierząt, choćby owadów. Dziwne. Po jakimś czasie droga zaczęła skręcać
w lewo i piąć się w górę. W miarę wysokości było mniej drzew, a więcej łąk
porośniętych kwiatami i wysoką trawą. Zaczął wiać mocniejszy wiatr. Tristan
narzucał szybkie tempo.
- Nie masz kondycji Strażnika – skwitował, widząc pojedyncze
krople potu na twarzy Julii.
Dziewczyna odpowiedziała mu kuksańcem. Kiedy drzewa
całkowicie zniknęły i wyszli na równinę, Tristan zatrzymał się i powiedział:
- To tutaj.
Przed nimi ziemia
nagle urywała się. Łąka była jedynym obszarem położonym wyżej, znajdowali się
więc parędziesiąt metrów nad ziemią. W dole kwitł gęsty iglasty las.
- Nie rozumiem, co w tym miejscu jest takiego wyjątkowego –
wysapała zmęczona Julia.
- Zamknij oczy. Zaraz się dowiesz.
Strażniczka posłusznie spełniła prośbę. Tristan obrócił ją
kilka razy, by straciła orientację, po czym złapał ją za rękę i poprowadził po
łące. Julia czuła łagodny zapach traw i kwiatów. Stąpała ostrożnie, aby się nie
przewrócić. Bała się, że zsunie się z równiny w dół, gdzie znajdował się las,
jednak całkowicie ufała Tristanowi. Wiedziała, że z nim nic jej się nie stanie.
Po dłuższej chwili poczuła, jak przewodnik ciągnie jej rękę w dół, więc usiadła
obok niego. To chyba tu. Ciekawe, co takiego Tristan chce jej pokazać…
- Możesz już patrzeć – rozległ się miękki głos.
Dziewczyna otworzyła oczy i
oniemiała. Przed nimi roztaczał się widok na całą dolinę. Tak samo jak w
przypadku lasu, znajdowali się wysoko nad ziemią. Na tle wysokich białych gór
otoczonych chmurami wznosiła się Akademia. Z tej perspektywy wyglądała zupełnie
inaczej. Była to potężna budowla, przy której ludzie wyglądali jak mrówki.
Miała wiele strzelistych wież, na których dumnie powiewały białe flagi.
Wyglądała trochę jak średniowieczny kościół. Niestety Diana nie zaliczała się
do zakonnic. Akademia posiadała też coś na kształt rozety – okrągły kolorowy
witraż z godłem. Przed zamkiem, na błoniach, widać było mnóstwo czarnych
punkcików, którymi okazali się uczniowie. Budynek był otoczony przez pagórki
poprzecinane zagajnikami. Między wzniesieniami biegła cienka wstążka – rzeka.
Cały krajobraz wyglądał jak namalowany przez jakiegoś sławnego malarza.
- Jak tu pięknie… - wyszeptała Julia.
Gdy zawiał zimny wiatr halowy, zadrżała. Tristan objął ją
ramieniem.
- Wiedziałem, że ci się spodoba – powiedział – Jesteś bardzo
wrażliwa.
- Nie będę się spierać - przyznała i oparła głowę o jego
pierś.
Nic nie mąciło ciszy, którą się otaczali. Julia i Tristan
trwali w bezruchu ciesząc się wspólnie spędzanym czasem.
Dziewczyna ostatnimi czasy bardzo
zbliżyła się do Tristana. Incydent na stołówce uświadomił jej, że nie ma co
liczyć na Kyle’a. Tylko Tristan był jej teraz przyjacielem. Z tęsknotą
wyczekiwała na każde ich następne spotkanie. A kiedy już nadeszło – to były
najpiękniejsze chwile w całym jej życiu. Razem jedli, rozmawiali, śmiali się,
wygłupiali, spacerowali, odrabiali zadania… Julię dziwiło to, iż poznała
chłopaka zaledwie kilka dni temu, a już czuła się, jakby znała go całe życie.
Zawsze byli ze sobą szczerzy. No, prawie zawsze.
Julii bardzo ciążyło to, że
ukrywa przed przyjacielem całą prawdę. Rozumiała, że Rona nakazała jej zachować
tajemnicę misji, jednak Tristan był dla niej bardzo ważny, był jedyną osobą,
przy której dziewczyna nie musiała udawać kogoś, kim nie jest. Nie chciała
zatajać przed nim tak ważnej rzeczy, choć wiedziała, że wyjawienie jej byłoby
poważnym błędem.
Z zamyślenia wyrwał ją głos
bruneta. Zaskoczona odkryła, że przez pewien czas Tristan coś do niej mówił.
- …słuchasz mnie w
ogóle? – zapytał i popatrzył na nią z uwagą – Halo! Ziemia do Julii!
- Eee… tak… -
dziewczyna z roztargnieniem założyła złoty kosmyk włosów za ucho.
- Mnie tak łatwo nie
oszukasz – zaśmiał się chłopak – Co jest?
Julia prowadziła wewnętrzną walkę.
- Chcesz mi o czymś
powiedzieć?
- Ja… - zaczęła
niepewnie, ale po chwili zrezygnowała – Nie, to nic ważnego.
- Julia, nie kłam.
- Problem w tym, że
ja… nie mogę ci nic powiedzieć. To sekret. Musi pozostać między mną, a Kyle’em.
- Oh… - ton jego głosu
nagle stał się ponury – A więc coś was łączy.
- Źle mnie
zrozumiałeś…
- Sądzę, że aż za
dobrze – bąknął i wstał – Powinniśmy wracać.
- Tristan, proszę… -
dziewczyna próbowała go zatrzymać, ale on już ruszył w dół hali.
Przez głowę Julii przewijało się tysiące myśli na sekundę.
Niezdecydowana siedziała na łące i nie wiedziała, co ma teraz robić. Zawieść
Ronę czy dać cierpieć Tristanowi? Chłopak zniknął w leśnej alejce. Co robić? CO
ROBIĆ?
- Tristan! Zaczekaj! – wstała i popędziła za nim.
Dogoniła go, kiedy już schodził w dół ścieżką, którą
przyszli.
- Tristan, słuchaj…
Chłopak nadal szedł, nie zwalniając kroku.
- Czekaj, nie idź tak szybko…
Brak reakcji.
- Tristan, wysłuchaj mnie…
Bezczelnie ją ignorował i kpił sobie z niej. Julia się
zagotowała i zacisnęła zęby ze złości. Szarpnęła go za ramię, aż ten się
zatrzymał.
- Możesz mnie wysłuchać?! To, że się zezłościłeś to jedno,
ale to, że gardzisz mną, kiedy chcę ci powiedzieć prawdę, to drugie! Jeśli chcesz
żyć w błędzie, to proszę, droga wolna! – krzyczała, pokazując ręką na zamek w
oddali – Tylko potem nie miej do mnie żadnych pretensji!
Tristan był zszokowany wybuchem
dziewczyny. Patrzył się na nią z szeroko otwartymi oczyma i otwartymi ustami.
- Dobrze, opowiedz mi wszystko – powiedział głosem pełnym
skruchy.
Wrócili na łąkę, gdzie usiedli. Zaczęła od początku, czyli
odkąd Kyle niespodziewanie pojawił się w jej domu. Opowiedziała mu o prawdziwym
świecie, z którego pochodzi, o jej matce Azoli, o Aris, a w końcu o planie
zgładzenia złej królowej autorstwa Rony i Kyle’a . Powiedziała mu o Dża-Sę, o przyszywanej matce, o
problemie z Dianą, o przyspieszonym kursie na Strażnika. Jej wywód trwał dwadzieścia minut, w którym uwzględniła
najdrobniejsze szczegóły. Mówiąc prawdę, poczuła jak wszystkie złe emocji ją
opuszczają. Zrzuciła z siebie ciężar, „wygadała się” i teraz było jej lepiej. Wiedziała,
że poniesie konsekwencje wyjawienia tajemnicy, ale cieszyła się, że może być
całkowicie szczera z Tristanem.
- Teraz wszystko
wiesz… – szepnęła, a z oka spłynęła jej łza – Zrozumiem, jeśli już nie będziesz
chciał się ze mną przyjaźnić. Cały czas cię okłamywałam.
Tristan nawet nie drgnął. Całą
opowieść Julii wysłuchał w całkowitym milczeniu ze skamieniałą twarzą. Dziewczyna
spuściła głowę i zatkała dłonią usta, by stłumić gwałtowny szloch. Właśnie
straciła kolejną osobę, na której jej zależało. Jednak nie miała wyboru. Gdyby
pozostawiła tajemnicę dla siebie, wyrządziłaby Tristanowi krzywdę. Gdy
powiedziała całą prawdę, zadała mu ból. Za co to wszystko? Dlaczego…?
Nagle Tristan złapał ją za rękę.
Spojrzała mu w oczy. Dostrzegła w nich…zrozumienie. Uśmiechnęła się.
- Doceniam to, że postanowiłaś złamać obietnicę tylko po to,
by mnie nie stracić – powiedział cicho – Ale uwierz mi, nawet gdybym nadal o
tym wszystkim nie wiedział, to nic by się nie zmieniło.
- Naprawdę? – Julia nie dowierzała.
Na potwierdzenie swych słów chłopak
zrobił coś nieoczekiwanego. Pocałował ją. Nie przyjacielsko w policzek, ale
prawdziwie, w usta. Julia była zaskoczona. Czuła jego słodkie, a jednocześnie
ciepłe wargi. Zaskoczona odwzajemniła pocałunek. Wplotła palce między jego
włosy. Nagle wszystko się zatrzymało. W tym momencie liczyli się tylko oni.
Oboje delektowali się tą chwilą. Wtedy Julia odsunęła się od chłopaka i
spojrzała mu w oczy. Bił w nich żywy ogień.
- Marzyłem o tej
chwili odkąd cię spotkałem – szepnął.
Julia objęła go i przytuliła. Byłą najszczęśliwszą osobą na
świecie. Pragnęła, by czas się zatrzymał. Chciała spędzić całą wieczność tu, na
łące z Tristanem u boku. Położyła się na jego klatce piersiowej i patrzyła na
Akademię. Nieświadomie nawinęła jeden kosmyk włosów chłopaka na palec i zaczęła
się nim bawić. Dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że zaczął padać
deszcz. Ciepło ciała Tristana, jego bicie serca, pulsowanie żył, zapach… to
wszystko sprawiało, że miała zawroty głowy.
- Ja też –
odpowiedziała po dłuższej chwili.
Sama nie była pewna czy mówi prawdę. Wspomnienie chwili
pocałunku, smaku jego ust, towarzyszącej temu adrenaliny - to wszystko
sprawiało, że nie mogła myśleć racjonalnie.
Jednego była pewna. To już nie była przyjaźń.
Rozdział by genialny! Piękny <3 Pewnie teraz Kyle będzie zazdrosny :D Już się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów! <3
OdpowiedzUsuńonecityintheworld.blogspot.com
Dziękuję :) Z okazji Świąt postaramy się wrzucić 2 nowe rozdziały :)
UsuńAkwarela
jak zawsze super :* akcja sie zawiązuje! czekam na next'a <3 <3
OdpowiedzUsuńMalvina
"Wyglądała trochę jak średniowieczny kościół. Niestety Diana nie zaliczała się do zakonnic." NO I GLEBA hahahahah xD leżę, znowu <3
OdpowiedzUsuńmoment, chwila, zaraz, rany, co... CO?!
Awww ;w; ale moment... a Kyle...? Ale awww ;w;! *w* Leżę i cukrzę! Ale to było słodkie ;333
No rozdział cudowny! To miejsce w którym siedzieli było tak opisane... brak mi słów. Serio czułam się tak, jakbym tam była, jakbym patrzyła na dolinę i podziwiała jej uroki... serio brak słów. Ten rozdział mnie zszokował i to bardzo... muszę się ogarnąć :D
W każdym razie, szkoda tylko jej relacji z Kylem, jednak Diana by ją rozgromiła i to pewne :/ w każdym jednak razie nie jestem pewna czy dobrze Juls postąpiła ;x
No bo w końcu tajemnica tajemnicą, tak? ;/ Chociaż zrobiłabym dokładnie to, co ona i to bez dwóch zdań. Jednak... ah, baby. Taka sytuacja, że się nie da trzymać języka za zębami! :D
No cóż, hmm, miałam nadzieję skończyć na tym rozdziale i iść coś zjeść, ale walić śniadania.
Lecę czytać dalej! ;3