niedziela, 27 października 2013

Rozdział 3

Julia leżała przez kilkanaście minut w łożu, ale ciekawość i strach nie pozwoliły jej dłużej czekać. Musiała porozmawiać z Roną. Wstała i po dłuższej chwili, gdy uznała, że ma siły na chodzenie, ruszyła do wyjścia.
Gdy wyszła z pokoju, ujrzała długi korytarz oświetlony pochodniami, z podobnymi jak jej drzwiami po obu stronach. Na podłodze, kilka metrów dalej, między dwoma wejściami do komnat, siedział zamyślony Kyle. Gdy usłyszał, że Julia zamyka drzwi spojrzał na nią.
 - Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie kłopoty bym miał, gdyby coś ci się stało. – powiedział.
 - Mam to uznać za przeprosiny? – zapytała Julia przyglądając mu się.
On uśmiechnął się i wstał. Skinął głową, na znak, by szła za nim i ruszył korytarzem.
 - Czy Rona powie mi co się tutaj właściwie dzieje? – spytała chłopaka, gdy dorównała mu kroku.
 - Myślę, że powinna. W końcu po to cię tu ściągałem. – odpowiedział patrząc w dal.
Julia po tonie jego głosu rozpoznała, że nie ma ochoty na rozmowę. W milczeniu przeszli cały korytarz i dotarli do dużej komnaty, gdzie kończyły się też inne korytarze. Sala była urządzona bardziej bogato, niż ta w której leżała Julia. Na środku stały dwie kanapy, na ścianach wisiały barokowe obrazy, a w kominku nieopodal palił się ogień. Na jej drugim końcu były drzwi. Kyle wskazał je dłonią.
 - Tam jest gabinet Rony.
 - Dziękuję. – powiedziała Julia i niepewnie ruszyła w ich stronę.
Gabinet okazał się dosyć duży. Całe dwie ściany były zastawione książkami. Na środku leżał olbrzymi perski dywan, na którym stało szerokie biurko.
 - Rono? – zawołała Julia rozglądając się.
 - Tu jestem – odpowiedziała kobieta i wychyliła się zza jednego z regałów z książkami.
Julia z walącym sercem podeszła do niej.
 - Proszę, wytłumacz mi o co w tym wszystkim chodzi… - poprosiła dziewczyna. – Nic nie rozumiem.
Rona zamknęła wielką księgę, którą trzymała i odłożyła ją na miejsce.
 - To dosyć długa opowieść, ale powinnaś ją poznać. Zacznijmy od… początku.

Czterdzieści dwa lata temu w krainie Aesis parze jej władców urodziła się córka. Nazwali ją Aris.
Śliczna złotowłosa stała się ich oczkiem w głowie i ulubienicą poddanych. Każdego roku, w stolicy Aesis – Ur-Haar huczne obchodzono urodziny małej.
Ja sama, jako przyjaciółka królowej, byłam dosyć blisko z Aris. Często się nią opiekowałam, królowa uznała również, że mogę zająć się edukacją królewny.
Wszystko było w porządku, dopóki sześć lat później królowa nie urodziła kolejnej córki. Poród był skomplikowany i niestety władczyni zmarła w połogu. Król się załamał i odciął od dzieci, a mała Aris znienawidziła młodszą siostrę i to ją obwiniała za śmierć matki. To były ciężkie czasy dla królestwa, które wielbiło swą władczynię.
Oddzielono mnie od Aris i kazano opiekować się malutką Azolą, bo tak ją nazwano. Była bardzo podobna do siostry. Tak jak Aris miała blond włosy i piękne ciemnozielone oczy.
Jednak dostrzegałam również dzielące je różnice, pomimo tego, że Aris została przetransportowana do innego regionu, w celach edukacji. Azola była nieśmiała i nie aż tak dumna jak Aris. Lubiła pomagać innym i była bardzo wrażliwa na ludzkie nieszczęście, w przeciwieństwie do siostry, której było to obojętne.
Opiekowałam się Azolą przez szesnaście lat. Była dla mnie jak córka. Ona sama miała tylko mnie i Jonatana – swojego najlepszego przyjaciela, a mojego siostrzeńca, Strażnika Portalu. Byliśmy dla niej wszystkim.
Nagle doszła do nas wieść, że król jest ciężko chory i wzywa do siebie swe córki. Pojechałam z Azolą na jego dwór, ponieważ mieszkałyśmy tutaj, w tym zamku. Aris również tam się zjawiła.
Król oświadczył na łożu śmierci, która z córek ma być jego następczynią na tronie. Aris była przekonana, że to jej przekaże władzę, ale on podjął inną decyzję – to miała być Azola. Obie siostry były zszokowane. Aris przeklęła Azolę i wyjechała, a ślad po niej zaginął.
Niebawem król umarł i zgodnie z testamentem Azola zajęła tron. Starała się odbudować podupadające państwo. Zdobyła zaufanie i szacunek poddanych. Nastały złote lata Aesis. Azola po jakimś czasie wyszła za Jonatana i zaszła z nim w ciążę. Byli bardzo szczęśliwym i kochającym się małżeństwem i chcieli tą miłość przekazać potomstwu. Ale niestety Aris ponownie się odezwała. Tym razem miała wielką armię tworzoną przez te wszystkie lata jej nieobecności. Zagroziła Azoli, że zaatakuje Aesis i wybije wszystkich poddanych. Postawiła ultimatum – jeśli Azola odda jej tron i odejdzie – oszczędzi poddanych. Królowa nie miała wyjścia. Wspierałam ją, ale zostawienie królestwa było dla niej bardzo ciężkie. W końcu zgodziła się na warunek Aris. Wraz z Jonatanem opuściła kraj, a Aris natychmiast puściła ich śladem część armii, aby mieć pewność, że nie wrócą.
Mnie wysłała tutaj, do tego zamku. Mam zakaz opuszczania tej doliny do końca życia, inaczej mnie go pozbawi . Pozwoliła jedynie na dalsze szkolenie tu Strażników Portali, ponieważ są teoretycznie nieszkodliwi i neutralni wobec jej władzy. Oni jedynie pilnują wejść do Erry – równoległego do świata ludzi wymiaru. Tymi wejściami są właśnie Portale.

Julia słuchała opowieści Rony z zapartym tchem. Ta kobieta nie mogła kłamać.
 - Julio… Erra jest światem w którym istnieje magia. Te wszystkie baśnie, podania i legendy ludzi z twojego wymiaru – są prawdziwe.
Dziewczyna przez chwilę milczała analizując to, co właśnie usłyszała.
 - Rono… Mam rozumieć, że jesteś jakby dyrektorem tej… szkoły? – w końcu zapytała.
 - Tak można powiedzieć. Ten zamek przez setki lat służył za szkołę, jak to nazwałaś. Wyszkoliliśmy najpotężniejszych Strażników w historii Erry. Ty ich nie dostrzegałaś na co dzień, ale oni są wśród ludzi i pilnują, by nic ani nikt nie przeszło, czy nie wyszło przez Portale. Wielu z nich ma różne moce, często pomocne w ich „pracy”. Tylko oni potrafią otwierać i zamykać Portale. – kobieta przez chwilę się zawahała, ale w końcu dodała: - Ten znak, który zauważyłaś u Kyle’a to Ta-Mir – znak Strażnika, umożliwiający przechodzenie przez Portale. Człowiek się z nim rodzi.
 - Więc jakim cudem ja przeszłam przez Portal? – Julia coraz mniej rozumiała.
Rona złapała dziewczynę za nadgarstek i obróciła go tak, że było widać spód przedramienia. Ku zdziwieniu Julii na skórze miała takie samo znamię, jak Kyle.
 - Jak?... Wcześniej go tu nie było… – wyszeptała.
 - Julio, Aris zawładnęła nie tylko Aesis, ale również sporą częścią Erry. Jest bardzo silna i ma olbrzymią armię, która zagarnia coraz większe tereny. Władcy innych państw kapitulują i poddają się jej władzy, ale niektórzy postanowili walczyć.
 - Co to ma wspólnego ze mną? I skąd do cholery ten znak na mojej ręce?!

 - Julio ty… ty jesteś córką Azoli i Jonatana. 

1 komentarz:

  1. Ooooooo! Wiedziałam, zanim doczytałam do końca. Mwahahah! <3
    Dobra, czyli teraz Julcia będzie walczyć o objęcie tronu, czyż nie? Ta Aris wydaje mi się mocno kopnięta! Oj, tylko mi nie wyjaśniłaś. Jej rodzice żyją? A może nie żyją? I teraz Julka będzie się uczyć w tej szkole? Czy nie .___. no i jak ma niby pokonać Aris, która ma za plecami Bóg-wie-jak-liczną-armię? :_:
    Ranyy, lecę dalej, bo serio nie wysiedzę. Powinnaś ostrzec na samym początku "UWAGA, silnie uzależnia! Czytasz na własną odpowiedzialność" Albo coś w ten deseń :D
    *będę pisać do Was jak do jednej. Tzn, czytajcie jakbym zwracała się do każdej z osobna :D*
    Lecę c;

    OdpowiedzUsuń