Julia leżała przez kilkanaście minut w łożu, ale ciekawość i
strach nie pozwoliły jej dłużej czekać. Musiała porozmawiać z Roną. Wstała i po
dłuższej chwili, gdy uznała, że ma siły na chodzenie, ruszyła do wyjścia.
Gdy wyszła z pokoju, ujrzała długi korytarz oświetlony pochodniami,
z podobnymi jak jej drzwiami po obu stronach. Na podłodze, kilka metrów dalej,
między dwoma wejściami do komnat, siedział zamyślony Kyle. Gdy usłyszał, że
Julia zamyka drzwi spojrzał na nią.
- Nawet nie
wyobrażasz sobie, jakie kłopoty bym miał, gdyby coś ci się stało. – powiedział.
- Mam to uznać za
przeprosiny? – zapytała Julia przyglądając mu się.
On uśmiechnął się i wstał. Skinął głową, na znak, by szła za
nim i ruszył korytarzem.
- Czy Rona powie mi
co się tutaj właściwie dzieje? – spytała chłopaka, gdy dorównała mu kroku.
- Myślę, że powinna.
W końcu po to cię tu ściągałem. – odpowiedział patrząc w dal.
Julia po tonie jego głosu rozpoznała, że nie ma ochoty na
rozmowę. W milczeniu przeszli cały korytarz i dotarli do dużej komnaty, gdzie
kończyły się też inne korytarze. Sala była urządzona bardziej bogato, niż ta w
której leżała Julia. Na środku stały dwie kanapy, na ścianach wisiały barokowe
obrazy, a w kominku nieopodal palił się ogień. Na jej drugim końcu były drzwi.
Kyle wskazał je dłonią.
- Tam jest gabinet
Rony.
- Dziękuję. –
powiedziała Julia i niepewnie ruszyła w ich stronę.
Gabinet okazał się dosyć duży. Całe dwie ściany były
zastawione książkami. Na środku leżał olbrzymi perski dywan, na którym stało
szerokie biurko.
- Rono? – zawołała
Julia rozglądając się.
- Tu jestem –
odpowiedziała kobieta i wychyliła się zza jednego z regałów z książkami.
Julia z walącym sercem podeszła do niej.
- Proszę, wytłumacz
mi o co w tym wszystkim chodzi… - poprosiła dziewczyna. – Nic nie rozumiem.
Rona zamknęła wielką księgę, którą trzymała i odłożyła ją na
miejsce.
- To dosyć długa
opowieść, ale powinnaś ją poznać. Zacznijmy od… początku.
Czterdzieści dwa lata temu w krainie Aesis parze jej władców
urodziła się córka. Nazwali ją Aris.
Śliczna złotowłosa stała się ich oczkiem w głowie i
ulubienicą poddanych. Każdego roku, w stolicy Aesis – Ur-Haar huczne obchodzono
urodziny małej.
Ja sama, jako przyjaciółka królowej, byłam dosyć blisko z
Aris. Często się nią opiekowałam, królowa uznała również, że mogę zająć się
edukacją królewny.
Wszystko było w porządku, dopóki sześć lat później królowa
nie urodziła kolejnej córki. Poród był skomplikowany i niestety władczyni
zmarła w połogu. Król się załamał i odciął od dzieci, a mała Aris znienawidziła
młodszą siostrę i to ją obwiniała za śmierć matki. To były ciężkie czasy dla
królestwa, które wielbiło swą władczynię.
Oddzielono mnie od Aris i kazano opiekować się malutką
Azolą, bo tak ją nazwano. Była bardzo podobna do siostry. Tak jak Aris miała
blond włosy i piękne ciemnozielone oczy.
Jednak dostrzegałam również dzielące je różnice, pomimo
tego, że Aris została przetransportowana do innego regionu, w celach edukacji.
Azola była nieśmiała i nie aż tak dumna jak Aris. Lubiła pomagać innym i była
bardzo wrażliwa na ludzkie nieszczęście, w przeciwieństwie do siostry, której
było to obojętne.
Opiekowałam się Azolą przez szesnaście lat. Była dla mnie
jak córka. Ona sama miała tylko mnie i Jonatana – swojego najlepszego
przyjaciela, a mojego siostrzeńca, Strażnika Portalu. Byliśmy dla niej
wszystkim.
Nagle doszła do nas wieść, że król jest ciężko chory i wzywa
do siebie swe córki. Pojechałam z Azolą na jego dwór, ponieważ mieszkałyśmy
tutaj, w tym zamku. Aris również tam się zjawiła.
Król oświadczył na łożu śmierci, która z córek ma być jego
następczynią na tronie. Aris była przekonana, że to jej przekaże władzę, ale on
podjął inną decyzję – to miała być Azola. Obie siostry były zszokowane. Aris
przeklęła Azolę i wyjechała, a ślad po niej zaginął.
Niebawem król umarł i zgodnie z testamentem Azola zajęła
tron. Starała się odbudować podupadające państwo. Zdobyła zaufanie i szacunek
poddanych. Nastały złote lata Aesis. Azola po jakimś czasie wyszła za Jonatana
i zaszła z nim w ciążę. Byli bardzo szczęśliwym i kochającym się małżeństwem i
chcieli tą miłość przekazać potomstwu. Ale niestety Aris ponownie się odezwała.
Tym razem miała wielką armię tworzoną przez te wszystkie lata jej nieobecności.
Zagroziła Azoli, że zaatakuje Aesis i wybije wszystkich poddanych. Postawiła
ultimatum – jeśli Azola odda jej tron i odejdzie – oszczędzi poddanych. Królowa
nie miała wyjścia. Wspierałam ją, ale zostawienie królestwa było dla niej
bardzo ciężkie. W końcu zgodziła się na warunek Aris. Wraz z Jonatanem opuściła
kraj, a Aris natychmiast puściła ich śladem część armii, aby mieć pewność, że
nie wrócą.
Mnie wysłała tutaj, do tego zamku. Mam zakaz opuszczania tej
doliny do końca życia, inaczej mnie go pozbawi . Pozwoliła jedynie na dalsze
szkolenie tu Strażników Portali, ponieważ są teoretycznie nieszkodliwi i
neutralni wobec jej władzy. Oni jedynie pilnują wejść do Erry – równoległego do
świata ludzi wymiaru. Tymi wejściami są właśnie Portale.
Julia słuchała opowieści Rony z zapartym tchem. Ta kobieta
nie mogła kłamać.
- Julio… Erra jest
światem w którym istnieje magia. Te wszystkie baśnie, podania i legendy ludzi z
twojego wymiaru – są prawdziwe.
Dziewczyna przez chwilę milczała analizując to, co właśnie
usłyszała.
- Rono… Mam rozumieć,
że jesteś jakby dyrektorem tej… szkoły? – w końcu zapytała.
- Tak można
powiedzieć. Ten zamek przez setki lat służył za szkołę, jak to nazwałaś. Wyszkoliliśmy najpotężniejszych Strażników
w historii Erry. Ty ich nie dostrzegałaś na co dzień, ale oni są wśród ludzi i
pilnują, by nic ani nikt nie przeszło, czy nie wyszło przez Portale. Wielu z
nich ma różne moce, często pomocne w ich „pracy”. Tylko oni potrafią otwierać i
zamykać Portale. – kobieta przez chwilę się zawahała, ale w końcu dodała: - Ten
znak, który zauważyłaś u Kyle’a to Ta-Mir – znak Strażnika, umożliwiający
przechodzenie przez Portale. Człowiek się z nim rodzi.
- Więc jakim cudem ja
przeszłam przez Portal? – Julia coraz mniej rozumiała.
Rona złapała dziewczynę za nadgarstek i obróciła go tak, że
było widać spód przedramienia. Ku zdziwieniu Julii na skórze miała takie samo
znamię, jak Kyle.
- Jak?... Wcześniej
go tu nie było… – wyszeptała.
- Julio, Aris
zawładnęła nie tylko Aesis, ale również sporą częścią Erry. Jest bardzo silna i
ma olbrzymią armię, która zagarnia coraz większe tereny. Władcy innych państw
kapitulują i poddają się jej władzy, ale niektórzy postanowili walczyć.
- Co to ma wspólnego
ze mną? I skąd do cholery ten znak na mojej ręce?!
- Julio ty… ty jesteś
córką Azoli i Jonatana.
Ooooooo! Wiedziałam, zanim doczytałam do końca. Mwahahah! <3
OdpowiedzUsuńDobra, czyli teraz Julcia będzie walczyć o objęcie tronu, czyż nie? Ta Aris wydaje mi się mocno kopnięta! Oj, tylko mi nie wyjaśniłaś. Jej rodzice żyją? A może nie żyją? I teraz Julka będzie się uczyć w tej szkole? Czy nie .___. no i jak ma niby pokonać Aris, która ma za plecami Bóg-wie-jak-liczną-armię? :_:
Ranyy, lecę dalej, bo serio nie wysiedzę. Powinnaś ostrzec na samym początku "UWAGA, silnie uzależnia! Czytasz na własną odpowiedzialność" Albo coś w ten deseń :D
*będę pisać do Was jak do jednej. Tzn, czytajcie jakbym zwracała się do każdej z osobna :D*
Lecę c;