niedziela, 27 października 2013

Rozdział 2

Na środku pokoju, na stercie porozwalanych rysunków Julii, stał chłopak. W dłoni trzymał jeden z nich i uśmiechał się drwiąco.
 - Widzę, że ktoś założył mój fanklub. – powiedział do dziewczyny, nie podnosząc wzroku znad portretu.
Był ubrany w czarne obcisłe spodnie, wysokie buty, bordową bluzkę i czarną skórzaną kurtkę. Ogólnie – na ciemno.
Julia, pomimo szoku, którego doznała widząc go w swoim pokoju, uzmysłowiła sobie, że to jego rysowała po Wizjach. Rozpoznała również jego głos.
 - To ty byłeś tam, w klubie… - szepnęła oszołomiona. – A ten portret to…
 - No cóż, wiele takich jak ty nie potrafi oprzeć się mojemu urokowi – powiedział jakby od niechcenia i rzucił pracę na stertę takich samych. – Chwila moment… - szepnął poważnie po chwili i schylił się po portret. – a więc to prawda…
 - Co takiego? – zniecierpliwiła się ciągle stojąca w tym samym miejscu Julia.
Chłopak odgarnął z policzka kasztanowy kosmyk i spojrzał na nią z poważnym wyrazem twarzy, na której nie było nawet cienia wcześniejszej ironii.
Dopiero teraz mogła mu się z bliska przyjrzeć. Miał Miedziano brązowe proste włosy, sięgające do połowy szyi i wpadające na oczy. Jego rysy twarzy były jednocześnie delikatne i szlachetne. Ale to oczy przykuwały największą uwagę. Były  barwy głębokiego błękitu z zawadiackim błyskiem, jednak biła z nich inteligencja i spostrzegawczość.
 - Julio… - zaczął i zrobił krok w jej stronę. Ona w tym momencie odsunęła się do tyłu. – Kazano mi powiedzieć, że…
 - Zadzwonię na policję. W tej chwili. Naszedłeś mnie w moim własnym domu, to niezgodne z prawem. – powiedziała niemal szeptem zdziwiona opanowanym tonem swojego głosu.
 - Polica wiele nie zdziała. Uwierz mi. – odpowiedział spokojnie chłopak obserwując każdy jej ruch.
 - Jesteś szaleńcem…
 - Ile osób już mi to mówiło! – zaśmiał się. – Widzisz to znamię? – wyciągnął w jej stronę rękę, odsłaniając znak. – Coś ci to mówi, prawda?
Julia milczała, ale wiedziała, że on zna odpowiedź.
Nim zdążyła się zorientować, rzucił się na nią, złapał ją w pasie i nagle wokół nich rozbłysło jasne błękitne światło. A potem dziewczyna straciła przytomność…

Julia czuła, że się wybudza. Jakby przez ścianę słyszała czyjąś rozmowę.
 - Kyle, ona mogła zginąć. – był to głos starszej kobiety. – Przed przejściem przez Portal trzeba się odpowiednio przygotować.
 - Wiem, ale nie było innego wyjścia. – ten głos był jej już znajomy. Należał do miedzianowłosego chłopaka.
 - Trudno, na twoje szczęście żyje. Ale i tak sobie porozmawiamy, młodzieńcze.
 - Rono, ona chyba się wybudza… - rozległ się trzeci głos, należący do młodej dziewczyny.
Julia z trudem otworzyła oczy i się rozejrzała. Leżała na miękkim łóżku w dużej komnacie. Wysokie filary podpierały strop z którego zwisał duży, zapewne drogi, żyrandol.
Wokół jej łóżka siedziała ubrana elegancko starsza kobieta o smutnych oczach, miedzianowłosy chłopiec, zapewne Kyle i dziewczyna mniej więcej w wieku Julii o kruczoczarnych lokach sięgających pasa. Wszyscy wpatrywali się w nią zaciekawieni.
 - Witaj Joalenno. – odezwała się uroczystym tonem starsza kobieta.
 - Chyba raczej Julio… - wychrypiała dziewczyna. – Moja głowa…
 - Przepraszam za ten… stres, ale ten oto młodzieniec – wskazała na Kyle’a. - zachował się bardzo nieodpowiedzialnie i przeniósł cię przez Portal bez przygotowania.
 - Portal? O co pani chodzi? Kim jesteście i co to za miejsce? – Julia była zdezorientowana.
 - Ja jestem Rona, wdowa po baronie Terralu. Znajdujemy się w zamku mojego rodu, gdzie szkolimy Strażników takich jak Kyle i Diana – wskazała podbródkiem dwoje nastolatków. – Gdy dojdziesz do siebie proszę, abyś przyszła do mnie do gabinetu. Kyle w razie czego pomoże ci tam dotrzeć.
Skończywszy mówić wstała, uśmiechnęła się na pożegnanie i ruszyła do wyjścia. Diana poszła za nią. Gdy zauważyła, że Kyle nadal siedzi przy łóżku Julii ciepło powiedziała:
 - Chodź, Kyle. Ona potrzebuje odpoczynku.
Chłopak skinął głową, zerknął przelotnie na Julię i również odszedł.

Dziewczyna została sama w wielkiej sali, w kompletnie nieznanym sobie miejscu, z dziwnym przeczuciem, że nic już nie będzie takie, jak dawniej. 

1 komentarz:

  1. " - Widzę, że ktoś założył mój fanklub." leję xD pozdro z podłogi! :D
    Co za zwierzak! O.O skacze na nią, a ta traci przytomność... co on miał, płynną pigułkę gwałtu w strzykawce? hahah xD
    Ahh Diana, moje ulubione imię! I tak oto wkraczamy w magiczny świat. Swoją drogą, moja ulubiona część - opis odnajdywania się w innym miejscu. Już, teraz, zaraz :3
    Coś czuję, że Kyle i Julcia się bliżej poznają. Niee, zaraz, moment... Joalenna! Poza tym chłopak nie zachował się odpowiedzialnie... skoro mogła zginąć, a jest w sumie ważna, bo inaczej to by po nią nie skakali do innego świata, to powinien trochę się wysilić i zaczekać. Nie wiem no, powiedzieć jej "przygotuj się, zaraz przejdziemy przez portal by znaleźć się w innym świecie"... no dobra, ja to bym pomyślała, że mi Peter coś do tego kieliszka nalał :D
    Rozdział cudoo, chyba przestanę tym słodzić, bo jak tak patrzę, to każdy kolejny lepszy od poprzedniego.
    Lecę! Bo mnie wciągnęło! ;3

    OdpowiedzUsuń